Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 2 października 2025 12:59
Reklama

Najgorsza wiosna w XXI wieku

Po rundzie jesiennej, wydawało się, że Nadnarwianka ma spore szanse na utrzymanie w czwartej lidze. Ponowne zdobycie dwudziestu punktów wiosną, zapewniłoby dwunaste miejsce i spokojne utrzymanie. Niestety, z drużyną stało się coś niewytłumaczalnego i uzyskała zaledwie cztery oczka...
Najgorsza wiosna w XXI wieku
nad
Nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Okres przygotowawczy wyglądał dość dobrze. Zarówno pod względem wyników sparingów oraz ruchów kadrowych. Sprowadzeni pomocnicy – Gracjan Sokołowski i Mateusz Gołębiowski oraz napastnik Mateusz Krawczyk, spisywali się w meczach kontrolnych obiecująco. Dodatkowo do kadry wrócił Piotr Bobowski, który miał wnieść nieco doświadczenia w szeregi obronne, a także Paweł Zacharski, który miał wzmocnić linię ataku wobec nieobecności Edgara Dżawakiana. Drużyny nie opuścił żaden podstawowy zawodnik.

Dwa pierwsze spotkania rundy, choć przegrane, to w minimalnym stosunku bramkowym i to z drużynami z samej czołówki - 1:2 z Huraganem Wołomin i 0:1 z KS Łomianki. W pamięci mieliśmy na pewno spotkania z początku sezonu, gdy obie drużyny pokonały nas czterema bramkami. Wydawało się więc, że choć nie ma punktów, to w grze jest postęp. Kolejne spotkania również zakończyły się porażkami - 0:4 z Bzurą Chodaków i 1:3 z Błękitnymi Raciąż (mimo prowadzenia, po bramce Kuby Zalewskiego z rzutu karnego). Bzura i Błękitni to jednak drużyny, które zakończyły sezon na podium.

Po serii spotkań z faworytami, przyszedł czas na z jednej strony łatwiejszych rywali, a z drugiej na mecze pod większą presją, czyli te z ekipami z dołu tabeli. Na początek był wyjazd do Warszawy na mecz z Olimpią. Nadnarwianka wygrała 1:0 po bramce Gołębiowskiego i wydawało się, że wszystko wraca na właściwe tory. Pułtuszczanie mieli przed sobą mecz u siebie "o sześć punktów" z Koroną Szydłowo oraz na wyjeździe ze Skrą Drobin, gdzie optymiści liczyli na dwa zwycięstwa. Nikt nie spodziewał się tak dotkliwej porażki przeciwko Koronie – 1:4. A pułtuszczanie zagrali w tym meczu w najsilniejszym składzie. Po tej kolejce wszystko się posypało. Zaczęły w zespole szerzyć się kontuzje oraz absencje z innych powodów. Porażka 0:2 w Drobinie, postawiła naszą drużynę w bardzo trudnej sytuacji. O słabości Nadnarwianki świadczy fakt, że dla drużyny Skry, punkty zdobyte przeciwko nam, były jedynymi w rundzie. Pozostałe spotkania przegrywali przeważnie minimum trzema bramkami.

Nadnarwianka stoczyła jeszcze wyrównany bój z MKS Przasnysz (1:2), którego jesienią zdołała pokonać w takim samym stosunku na wyjeździe. Kolejne spotkania to już sromotne porażki – 1:6 z Wisłą II Płock, 0:8 z Mazovią Mińsk Mazowiecki oraz 0:4 z Mławianką Mława. Pułtuszczanie zdołali podnieść się z kolan, chociaż na krótko. Po raz kolejny pechowo stracili punkty, tym razem w Wyszkowie, gdzie w doliczonym czasie gry stracili bramkę na 1:1 w meczu z Bugiem. A trzy punkty w tamtym momencie, dałyby jeszcze realne nadzieje na utrzymanie. Do kolejnego meczu – z MKS Ciechanów, przystąpiliśmy z nożem na gardle i pod dużą presją, bo przegrana oznaczała niemal pewny spadek do Okręgówki. Stała się ona faktem, goście wygrali 5:2. Do końca sezonu, w ostatnich czterech spotkaniach nie udało się już ugrać nawet punktu. Niecodzienny przebieg miało sobotnie, ostatnie spotkanie z Ostrovią Ostrów Mazowiecka. Do przerwy goście prowadzili w Pułtusku 4:0 i wydawało się, że zakończymy sezon kolejnym kompromitującym wynikiem. Jednak w drugiej połowie udało się zdobyć trzy gole i mecz zakończył się wynikiem 4:3 dla gości. Strzelali obrońcy – dwa gole zdobył Wolf, a jednego dołożył Jagielski II.

Jedno zwycięstwo, jeden remis i piętnaście porażek, a także bilans bramkowy 14:54 – to jednym słowem tragiczny dorobek Nadnarwianki wiosną. Do tego komplet porażek na własnym boisku... Pamiętamy podobną rundę w wykonaniu pułtuszczan przed trzema laty, jednak wtedy drużyna była na spadek niemalże skazana, bo grała samymi juniorami, tuż po sporych zawirowaniach w klubie. Teraz, choć średnia wieku naszego zespołu była w czwartej lidze jedna z najniższych, to jednak na boisku oglądaliśmy kilku doświadczonych graczy, a przed rundą cel był określony jasno – utrzymanie. W klubie teoretycznie wszystko szło do przodu, nowy zarząd wykonywał dużą pracę, zadłużenie klubu uległo zmniejszeniu. Zespół miał potencjał, co pokazał niestety tylko trzykrotnie – w Warszawie z Olimpią, w Wyszkowie oraz w Wołominie, gdzie na inaugurację po bardzo dobrej grze, przegrał z mocnym Huraganem 1:2.

Jak prezentowały się poszczególne formacje? W bramce po kilku kolejkach musiała nastąpić zmiana – kontuzjowanego Władka Stelmacha zastąpił Łukasz Wilczewski. W dalszej części rundy między słupkami oglądaliśmy już Aleksandra Dobrosielskiego. Zadebiutował też Robert Turek. Liczba straconych bramek była spora, jednak trudno za to było winić w poszczególnych meczach bramkarzy. Praktycznie nie było spotkania, gdy błąd golkipera zaważył na straconych punktach.

Małe doświadczenie obrońców często skutkowało niepotrzebnie straconymi bramkami. Najbardziej doświadczonych – Łukasza Wolfa i Arkadiusza Miłoszewskiego, często trapiły kontuzje. Gdy dodatkowo brakowało Piotra Bobowskiego, średnia wieku obrońców nie przekraczała 18 lat. Kacper Wanielista trenował rzadko ze względu na obowiązki edukacyjne. Za to 17-letni Kamil Jagielski II rozegrał w tej rundzie najwięcej minut spośród wszystkich piłkarzy Nadnarwianki!

W linii pomocy główna postać zespołu – Kuba Zalewski. Starał się jak mógł, w razie konieczności łatał dziury w obronie, zdobył w sezonie dziesięć bramek. Często jednak wdawał się w niepotrzebne dyskusje z sędziami, co skutkowało kartkami, czy raz (przeciwko Błękitnym Gąbin) stratą bramki. Gołębiowski kilka razy pokazał swój potencjał (choćby znakomity mecz i zwycięski gol z Olimpią Warszawa), chociaż były to tylko przebłyski. Raz osłabił drużynę niepotrzebną czerwoną kartką. Wydaje się, że nie będzie chciał grać w okręgówce i w przerwie letniej odejdzie. Bartek Salamon, Piotr Cywiński i Patryk Zalewski na pewno nie zaliczyli udanej rundy. Patrykowi Bartczakowi przeszkodziły kontuzje, a Robert Sosnowski ponownie nie zachowywał się zbyt profesjonalnie wobec zespołu. Gracjan Sokołowski wykazywał się co prawda bardzo dużą ambicją (można powiedzieć, że czasem za dużą, bo złapał najwięcej żółtych kartek z całego zespołu – 7), ale żadnej bramki nie strzelił. Na pewno warto jednak, aby został na kolejny sezon.

Nie wiadomo co z Mateuszem Krawczykiem, który w sparingach grał dobrze i strzelał bramki, jednak w lidze nie zdobył ani jednej (w kilku meczach zabrakło go przez kontuzję). Również jest to młody zawodnik i warto dać mu jeszcze szansę. Paweł Zacharski starał się, jednak na czwartoligowy poziom to było za mało. Jak widać, przeskok między Ligą Okręgową a IV ligą jest dość spory, więc większość zawodników, która zaliczyła słaby sezon, na niższym szczeblu powinna wypadać lepiej.

Ciężko powiedzieć, co stało się z zespołem, który jesienią punktował jak na beniaminka dość dobrze.  Przed trenerem (aktualnym, czy też nowym), a także zarządem, bardzo dużo pracy, aby tak poskładać zespół, by w przyszłym sezonie ponownie wywalczył awans do czwartej ligi, a w dalszej perspektywie się w niej utrzymał. Niestety, ta runda pokazała, że aktualnie w Pułtusku nie ma na tyle silnej drużyny, by walczyć w jednej lidze z drużynami z okolicznych powiatów – Przasnyszem, Ciechanowem, Wyszkowem czy Ostrołęką. A jeszcze kilka lat temu graliśmy o klasę wyżej od nich. Teraz ponownie czekają nas spotkania w Okręgówce, przeciwko drużynom z Nasielska, Karniewa, Ojrzenia, Sochocina czy Krasnego. A Nadnarwianka ma za sobą najgorszą rundę wiosenną od początku XXI wieku...

 

Podziel się
Oceń

Reklama
NAJNOWSZE EWYDANIE
Tygodnik Pułtuski
Reklama
Reklama
Reklama
OtoDrobne
Reklama
Reklama
ReklamaVictoria recycling
ReklamaOdbiór elektrośmieci
Reklama
Reklama