Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 2 października 2025 09:02
Reklama

Nasze Wilkowyje: RÓŻNICA

Nasze Wilkowyje: RÓŻNICA
Ławeczka_Jeruzal_zima_03
Narzekali my dzisiaj trochu na swoje baby. Nie robimy tego często, góra raz na miesiąc, no chyba że się coś zdarzy, to wtedy codziennie, póki nie przejdzie. Poczucia winy u nas nijak nie ma, bo one narzekają na nas co godzina, a jak się cuś zdarzy to non stop. Taki był właśnie dzień, że Solejuk z chałupy musiał uciec, bo mu baba brzęczała. A o co? A o dobre serce. Było tak: kolega z wojska Solejuka wczoraj odwiedził, to się napili. Przy czym trzeba wam wiedzieć, że kolega z wojska, to znaczy z więźnia, bo Solejuk w żadnym wojsku nie był, a w więźniu i owszem. No ale kto powie kolega z więźnia, żeby wszystkim przypomnieć, że siedział, choć to dawno i nieprawda? To znaczy prawda, ale zatarta, że się tak po papudziemu wyrażę. No więc napili się solidnie, rano kac, to Solejuk piwko wypił, żeby humorów nie mieć i z żoną nie zaogniać, bo po pierwsze primo Solejuk na kacu humorzasty, a po drugie primo Solejukowa nie za bardzu lubi, jak go koledzy z wojska odwiedzają. A tu nagle Solejukowa mówi, że kurs pilny ma z pierogami, nie ma sprawy mówi Solejuk w porywie dobrego serca, za kółko siada, a ślubna mu każe w alkomat dmuchać. No bo ma. Jest taki jeden Kazik, co muzykom każe w alkomat dmuchać przed koncertem i to szykana jest, ale jak kobita każde dmuchać przed jazdą, to wiadomo, że doświadczona i przezorna, o transport firmowy dba. Więc z pierogami Marianek pojechał, a Solejuk na ławeczkę uciekł, żeby mu nie brzęczała. Przy czym z tym brzęczeniem, to anderstejtment jest, bo jak Solejukowa brzęczy, to pól wsi na baczność staje.



Najlepiej Solejuka rozumie Hadziuk, bo jego też brzęczliwa i jak brzęczy, to drugie pół wsi na niechcianym podsłuchu jest. Moja Jola jeszcze gorsza. Bo słowa nie powi, ino oczami zranionej sarny na mnie patrzy, a że talent aktorski ma, to sarna gorzej poraniona niż za przeproszeniem mamusia Bambi. Tego też się wytrzymać nie da, choć Hadziuk i Solejuk twierdzą, że gorzej mają bo oczy zranionej sarny nic a nic po wsi się nie niosą i co jak to mówią wydarza się w Vegas, zostaje w Vegas. A ich jak ślubne wenę językową mają, to potem ich ze trzy dni palcamy z chichotem baby wytykają. Ostatnio Hadziukowa na przykład wykrzyczała Hadziukowi, że łba mu nie rozbije jedynie dlatego, że ma łeb jak arbuz i się boi, że mu zamiast mózgu pestki wylecą. To go we wsi arbuz nazywali. A o co poszło? Niestrawność miał i rzeczywiście na gębie może trochu zielony, a rzygał na czerwono. Hadziukowa od razu, że alkoholik, w ogóle jej do głowy nie przyszło, że z alkoholem nie miało to nic wspólnego, tylko zagrycha nieświeża była. My owszem rozumiemy, że jak chłop rzyga na ulubioną kanapę, to nie jest to szczyt marzeń kobiety na weekend, ale z drugiej strony wyraźnie chory był, a choremu się trochu troski i wyrozumienia należy.

Jak już my się wyżalili na baby i z uczuciem pochylili nad samymi sobą, to nas zastanowiło, czemu Japycz nic nie mówi. Przeca jego Michałowa musi najgorsza, bo nawet biskup ucieka, gdzie pieprz rośnie jak Michałowa w złym humorze. Ale Japycz mówi, że ona w domu miód malina, wszystko co złe na progu plebanii zostawia, może czasem za troskliwa trochu i za nadto chętnie przypomina mu ile ma lat, ale narzekać na nią nie będzie, bo nie ma za co. Reguły może w domu trochu koszarowe, ale jasne i jak się na żadne transgresje nie porywa, to mir domowy nieskazitelny ma. Co to te transgresje, to my nie pytali, bo musi coś z seksem, a seks ludzi po osiemdziesiątce, to u nas tabu jest i słusznie.

Japycz wyrwany z zamyślenia ożywił się lekko i pyta Solejuka: Lubisz się napić? Ba! To czemu tyle nie pijesz co Myćko? – pyta. Myćko? Ten degenerat? Tożby mnie moja zabiła. Acha! – mówi Japycz – tak myślałem. I milknie.

Na zagadki mu się zebrało. Ale zagadki Japycza zazwyczaj sens jakiś mają, więc kolejna godzina zeszła nam na zgadywaniu. I wyszło nam, to znaczy Hadziukowi i mnie, bo Solejuk namiętnie zaprzeczał, ale własnego rozwiązania nie podał, że jedyna różnica między Myćką a Solejukiem to krewka żona. A różnica spora i zasadnicza.

Jakoś my wcześniej do domu poszli, bo po czemś takim narzekać już było słabo, a ja to jeszcze na pole żem zaszedł, kwiatków Joli nazrywać, że tą moją różnicą zechciała zostać..

Pietrek


Podziel się
Oceń

Reklama
NAJNOWSZE EWYDANIE
Tygodnik Pułtuski
Reklama
Reklama
Reklama
OtoDrobne
Reklama
Reklama
ReklamaVictoria recycling
ReklamaOdbiór elektrośmieci
Reklama
Reklama