Jak stwierdził na ostatniej sesji, co z tego że mamy te ścieżki rowerowe, jak można się na nich tylko zdenerwować i zgubić. Radny opowiedział, jak przyjechały do niego dwie osoby z rowerami. Wybrali się razem na tę nadnarwiańską najbardziej atrakcyjną ścieżkę. Jak się okazało, była zupełnie nieoznakowana, przy figurce w Ponikwi skręcili do wsi, a potem wyjechali w pola. Sytuacja jak w filmie Kogel Mogel z łazienką u Solskiej, która była, ale można było z niej normalnie korzystać. Stąd apel radnego do władz miasta o właściwe oznakowanie ścieżek.Burmistrz Wojciech Gregorczyk wyjaśnił, że po dawnym oznakowaniu szlaków rowerowych, bo nie są to ścieżki, już nie ma śladu. Tabliczki i słupki były kradzione, uległy dewastacji. Gmina dosyć długo szukała środków zewnętrznych na ponowne oznakowanie i uporządkowanie szlaków rowerowych. W tym celu uzupełniono dokumentację, bo niektóre ścieżki wychodziły poza teren gminy. Zgodnie z projektem, mają być wykonane nowe wiaty, oznakowania szlaków. Udało się pozyskać pieniądze z samorządu województwa mazowieckiego, podpisano już umowę z wykonawcą na 305 tysięcy złotych, na modernizację szlaków.
A na koniec słuszna uwaga przewodniczącego Rady Ireneusza Purgacza, że oznakowanie szlaków, wszelkie usterki i ubytki, powinny być na bieżąco monitorowane, przynajmniej dwa, trzy razu w roku i naprawiane. Bo nie wystarczy raz wydać dużych pieniędzy i zapomnieć, trzeba dbać o to, co się zrobiło, a niestety nie zawsze tak jest w praktyce. Przykład? Podam ten z własnego podwórka - droga asfaltowa w Kleszewie, na tak zwanej kolonii, długo wyczekiwana przez mieszkańców. Rów odwadniający mimo apeli, również na łamach Tygodnika, nie jest koszony. Coraz bardziej zarasta, a przy większych opadach, ulewach woda kilka dni stoi na asfalcie podmywa drogę, przelewa się na sąsiednie posesje mieszkańców.
