Motorem i dobrym duchem corocznych zjazdów w Pniewie jest Marek Świątkowski, pułtuszczanin, miłośnik kowalskiej sztuki, członek honorowy Stowarzyszenia Kowali Polskich. To on był siłą napędową, dzięki której zbudowano obiekt, on też wyposażył kuźnię w autentyczne narzędzia. – Jest coraz fajniej. I coraz o nas głośniej. Dzisiejsze spotkanie? Ta sama forma jak z ubiegłego roku – powiedział "Tygodnikowi".
Rok temu kuźnia wzbogaciła się o kurpiowskiego, niezwykłej urody, koguta, 23 maja kowale wykonali ruszt do grillowania. Halina Witkowska, szefowa Kuźni i Stowarzyszenia Puszcza Biała "Moja Mała Ojczyzna": – Będzie dla gości Kuźni i dla dzieci, które do nas przyjeżdżają na wycieczki. Marek Świątkowski: - A dziś mamy około trzydziestki kowali z różnych stron Polski, z odległych miejsc kraju – z Gdańska, Zabrza, Żywca, Wrocławia, Borów Tucholskich i z Polski centralnej, np. z Czerwińska, Łukowa, Stoczka Łukowskiego, Siedlec, Płońska, Kampinosu...
Pani Halina: - Goście spać będą w Kuźni, tu też będą podejmowani naszymi potrawami. Przed południem zajrzała do nas grupa pułtuskich rowerzystów – Zdrowo zakręceni - odbywająca rajd, za chwilę podam obiad kowalom. Są pierogi z makiem, z gęsiną, fafernuchy, jest pasztet z gęsi, kotlety gryczane, kartoflak, placek drożdżowy. No i piwo swojej roboty. Na gorąco szczawiówka. Nie obeszłoby się bez chleba ze smalcem i ogórkiem. - No i jest przyzucha – poprzerastana mięsem wędzona słonina – dodała Wiesława Deptuła.
Mistrzowie spędzili noc w zabytkowej, muzealnej Kuźni. – A ja mojego zabieram do domu – powiedziała "Tygodnikowi" wesoła żona kowala z Borów Tucholskich.
Jest coraz fajniej. I coraz o nas głośniej
Brać kowalska znowu w kuźni, usytuowanej przy pniewskiej Kuźni Kurpiowskiej. Zbudowana według dawnych wzorów, wyposażona w kompletny i działający warsztat stała się miejscem spotkań mistrzów kowalstwa z całej Polski. Z trzech Stowarzyszeń: Kowali Polskich, Forum Kowalskiego i Polskich Artystów Kowalskich
- 16.06.2015 17:40