W ubiegłą środę Pułtusk odwiedzili: Giora Kohavi, jego żona Raviv Kohavi, Michał Shoham – syn Giory oraz córka Michała - Tamar Sara Kohavi. Wraz z panią Anetą Szymańską, pułtuszczanką, przeszli szlakiem pułtuskich Żydów.
Co ich sprowadziło do miasta nad Narwią? I co o swojej rodzinie powiedział pan Giora? - Moja pierwsza żona urodziła się w Archangielsku podczas świąt Bożego Narodzenia w roku 1939, została oddana rosyjskiej parze, ponieważ jej rodzice zostali zesłani do znajdującego się w nieopodal obozu pracy. W tej rodzinie pozostała do 1946 roku, kiedy to zgłosił się po nią jej ojciec. Przybyła do Izraela w 1950, a w roku 1962 poślubiłem ją. Mamy pięcioro dzieci i jedenaścioro wnuków. Sara, moja żona, zmarła na raka w 1988 – powiedział TYGODNIKOWI pan Giora Kohavi. Dodał: - Przejechałem tu, bo chcę wiedzieć to, gdzie dokładnie mieszkała rodzina mojej pierwszej żony. Co wiem? Wiem tyle, że to był Rynek 33 lub 35. Ojciec mojej żony nazywał się Yerchmiel Greenspan, urodzony był w Pułtusku 1 października 1904. Jego żona Frida Blavatnik urodziła się 15 maja 1906. On był zegarmistrzem i bardzo aktywnym członkiem ortodoksyjnej społeczności żydowskiej.
W czasie deportacji z Pułtuska, we wrześniu 1939, chciał przedostać się do miejscowości Zaręby, do swojego stryjecznego dziadka, ale został zesłany do Archangielska przez Rosjan, ponieważ odmówił przyjęcia rosyjskiego obywatelstwa.
- Rodzinę pana Giora Kohavi poznałam przez Zafrirę Malovany, która jest bardzo zaangażowana w upamiętnienie historii Żydów pułtuskich, właśnie wysłała do burmistrza list w sprawie organizacji koncertu kantora nowojorskiego, jej kuzyna, Josepha Malovanego (o którym pisaliśmy nie raz i nie dwa – gmd). To byłoby naprawdę duże wydarzenie, zobaczymy, co na to burmistrz – powiedziała TYGODNIKOWI Aneta Szymańska.
A Zafrira Malovany Shmukler jest gorącą propagatorką Pułtuska oraz orędowniczką spotkań Żydów w naszym mieście. O idei koncertu Josepha Malovanego myśli "z pozytywnym nastawieniem", uważając, że jego występ byłby "mostem do rozwoju dobrych stosunków Żydów z Pułtuska i ich potomków z Izraela z miejscową społecznością".
Dziękuję pani Anecie za zaproszenie do... PODRÓŻ.
PRZYJECHAŁEM TU, BO CHCĘ WIEDZIEĆ
Przyjeżdżają do Pułtuska wcale nie rzadko i z różnych stron świata. Tu szukają domów i ulic znanych z opowieści swoich przodków, przedwojennych mieszkańców naszego miasta. Odbywają wizyty radosne, pełne emocji, z łezką w oku. Chłoną i chwalą, zapisując w pamięci pułtuskie obrazy, urodę naszego miasteczka
- 19.04.2017 06:59