Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 26 czerwca 2025 03:25

I to jest myśl!

Felieton z cyklu Pułtusk widzę
I to jest myśl!
pla1 (1)
Dawny pułtuszczanin, taki, którego młoda dojrzałość przypadła na lata siedemdziesiąte, matko, ubiegłego wieku, fotografował się nad Narwią na dzikiej plaży, w PTTK-u, nieopodal zamku i koło pomnika Zginęli walcząc, przy dworcu autobusowym. Mówili: brzydki to pomnik, wybryk rzeźbiarski… Mnie się podobał, był świadkiem mojej młodości. Stawało się przy nim z chłopakiem i pstryk. Żadnych tam dzióbków, jak dzisiaj – chcieliśmy utrwalić się na kliszy zgrabnie i ładnie. I na wieczne czasy. I już. Też mam takie … wojenne/kombatanckie (?) zdjęcia z napisem: ZGINĘLI WALCZĄC w tle, z K, który (chłopak z AWF-u, czyli tzw. mięśniowiec) napisał mi na swojej fotce taką piękną, poetycką wręcz dedykację: „Najtrafniejsza dedykacja nie odzwierciedli wielkości uczucia. Pułtusk 3 III 68r.” .
W PTTK-a (mówiliśmy PETEK, idziemy do PETEKU) graliśmy w bridża, piliśmy piwo, gadaliśmy jak najęci, popatrując z drewnianego balkoniku na Narew. Było to miejsce wszelkich spotkań, nie trzeba się było więc umawiać z kumplami, żeby, idąc w ciemno do PETEKU, spotkać swoich przyjaciół i kolegów.
Narew i tereny nad nią, czyli dzikie plaże, to były miejsca penetracji pułtuszczan i pułtuszczanek. Piasek, który wyrzuciła rzeka, trawa, krzaki, koc (dlaczego pamiętam koce w kratę?) rzucony byle gdzie, jakaś książka, jakieś jabłka, a przede wszystkim towarzystwo plażowe – rozgadane, wytrząsające wodę z włosów po wyjściu z rzeki, skaczące na jednej nodze z przechyloną głową, by woda wypadła z ucha… A wokół leżały krowie placki, a i same krowy podchodziły do nas, kręcąc mordą. Och, ile ja mam tych zdjęć z plaży. Patrzę… Tu z Elą Zaborowską, przed mostem wyszkowskim. Skąd miałyśmy te ładne kostiumy dwuczęściowe, skoro w sklepach były tylko… nici i kretoniki, więc pewnie uszyte przez mamy lub inne krawcowe. Więc tu stoimy prawie nagie, a tu? Tu… tańczymy, nie, nie z Elą, z doktorem Adamem, dla mnie Darkiem Bartuszkiem. Boże, jacy byliśmy młodzi. To studniówka w Makowie Mazowieckim, gdzie z K. uczyliśmy, a Darek był szkolnym lekarzem(chyba). Ja jak Twiggy, szczuplutka, dziewczęca, a Darek jak amant filmowy. Bardzo ładnie się ubierał. W Makowie pracował również inny pułtuszczanin, Piotruś Uliczny. To jego widzę na jednym ze zdjęć – z K. i Zosią Stefańską, makowianką związaną rodzinnie także z Pułtuskiem. A fotka z pochodu pierwszomajowego, obowiązkowego jak obecnie rekolekcje. W Makowie, nie do uwierzenia, uczyli się również pułtuszczanie… Bardzo się nimi interesowałam – wiadomo, rodacy.
Zdjęć uczniowskich w moich archiwum jest najwięcej – wycieczki po kraju, szkoły, klasy… O, moja VIIIB, moja ukochana klasa, chociaż nie jedyna taka: Basia Truszkowska, Agnieszka Owsiana, Piotruś Jaworski, Czarek Bodzoń, Walduś Laskowski, Iwonka Zajda, Beatka Hnat (czy Chnat? O, matko, nie pamiętam), druga Beatka Bobowska, Ania Pankratjew, Adaś Sobociński, Ulcia, Ela, Haneczka, Andrzejek… Uśmiechnięci, kochani. Sportowych fotek – mojego K. też ogrom - piłka nożna, judo, tenis ziemny, narty. I zdjęcia K z LO, z koleżankami i kolegami, których i ja znałam, np. Andrzeja Parzuchowskiego, Stasia Godlewskiego. Zdjęcie z profesorem Rutkowskim, geografem, zwany był Minusem… A dlaczego? A dlatego, że często ten minusik przy ocenie stawiał. A tu plażowe zdjęcie, oczywiście nad Narwią, K z Rysiem Prusińskim, ujęci pod boki…
Minęły lata, zdjęcia zbladły, pamięć mija się z nazwiskami i imionami. „Czas się ewakuować” – powiedziała do swojego domowego archiwum moja dobra koleżanka. A co miała na myśli? Ano to, że gdyby jej tak przypadkiem, ale to przypadkiem zabrakło na tym świecie, to nie chciałaby swoich zdjęć, tam z góry, widzieć w śmietniku blokowym albo koło niego.
I to jest myśl!
GRAŻA


Podziel się
Oceń