Jedzie kareta, dzwonek dzwoni
Stasia Janowicz dźwiga ciężkie kosze, w których targa wiejską żywność na pułtuski rynek. Ma 39 lat, długie włosy zaczesane gładko do tyłu, nad karkiem ułożone w węzełek. Na głowie chusteczka, spódnica marszczona do ziemi w kwiatki, na niej fartuch, perkalikowa bluzka w drobny rzucik, z baskinką
Warszawianka, kto by zgadł? Córkę Marynię urodziła niemłodo, bo jako trzydziestolatka. Marysia jej mówiła, że na świat się nie prosiła, a urodziła się w Lutobroku – tyle o nich wiemy
03.01.2018 12:13